Kwestia adopcji zwierząt nie tylko do innego miasta, ale także innego kraju, staje się coraz powszechniejsza. Coraz powszechniejszy staje się także problem, na jaki natykają się adoptowane koty: mowa oczywiście o niezrozumieniu kocich autochtonów, zasad rządzących nową dzielnicą oraz wielu innych rzeczy, o których ludzie nie mają pojęcia.
Obozy językowe w Londynie nie tylko dla ludzi
Święty Paweł pisał o językach ludzi i aniołów, ale zapomniał o języku kotów. Gdyby najpierw on, a potem inni przyłożyliby się bardziej, być może dziś lepiej znalibyśmy kocią mowę z różnych krajów świata. Cierpią na tym zwierzaki, które, aby przystosować się do nowego kraju, często trafiają na kwarantannę połączoną z obozem przejściowym. Jest to swojego rodzaju obóz językowy dla kotów w dużym mieście, na przykład w Anglii ma miejsce w Londynie, a w Stanach Zjednoczonych Ameryki w Nowym Jorku (jeśli kot był europejski) lub też w Los Angeles (jeśli kot jest azjatycki lub południowoamerykański). Nie są to typowe wyjazdy językowe, takie jak te organizowane dla ludzi, choć mogą je przypominać. W czasie ich trwania koty socjalizują się i asymilują do nowego otoczenia, uczą się miauczeć po obcemu i ocierać o nogi (lub drapać swoich ludzkich niewolników) w zupełnie nowy sposób – to bardzo kształcące obozy językowe londyn. Istotne dla prawidłowego przebiegu kursu jest pokazywanie kotów śmiesznych filmików na jutubie oraz filmów dokumentalnych o kotkach.
Znaczenia tego typu kursów i obozów nie należy deprecjonować. Koty także zasługują na szansę na zapoznanie się z nowym miejscem zamiast rzucenia na głęboką wodę. Dzięki temu będą zdrowsze, spokojniejsze i zaczną mniej sikać do butów.